Przedwzmacniacz & wzmacniacz mocy WestminsterLab
Producent: WestminsterLab Ltd. |
Test
Tekst: WOJCIECH PACUŁA |
No 200 16 grudnia 2020 |
QUEST - PREMIERA
Ą W AUDIO MARKI, KTÓRYCH PRODUKTY kojarzymy jednoznacznie z high-endem, a co za tym idzie – z wysokimi cenami. Wymieńmy takich producentów, jak: DAN D’AGOSTINO, SOULUTION, FM ACOUSTICS, SPECTRAL, GRYPHON, KONDO, żeby wiedzieć o czym mowa, pozostając tylko przy specjalistach znanych z swoich wzmacniaczy. Chociaż to firmy, jak na standardy rynku audio-wizualnego, nieduże, można nawet powiedzieć: małe, w świecie perfekcjonistycznego audio to tzw. „grube ryby”. Oprócz nich funkcjonuje jednak mnóstwo mniej znanych, maleńkich, często jednoosobowych firm, które tworzą prawdziwe dzieła sztuki użytkowej. W Polsce takim producentem, ponownie pozostając w kręgu urządzeń służących do wzmacniania sygnału, byłby ANCIENT AUDIO, a w świecie, mający swoją siedzibę w Hongkongu, WestminsterLab. Firma powstała w 2007 roku, a jej założycielem i konstruktorem jest pan ANGUS LEUNG. Jej najbardziej znanymi produktami są kable połączeniowe. Była to jedna z pierwszych firm na świecie oferująca, wykonane przez siebie, high-endowe kable USB i to już w 2007 roku! Szerszemu gronu audiofilów pan Leung dał się poznać dzięki temu, że przygotował dla firmy Lumïn kable łączące ich odtwarzacze plików z zewnętrznymi zasilaczami. Współpraca musiała być satysfakcjonująca dla obydwu stron, ponieważ szef WestminsterLab był też głównym inżynierem podczas prac nad pierwszym w historii tego producenta wzmacniaczem (Amp). Kable nie są jednak jedynym terenem zainteresowań pana Angusa, jego firma ma w swojej ofercie również wzmacniacze. Pierwszym produktem był wzmacniacz mocy, model UNUM, składany ręcznie, z montażem punkt-punkt (a to przecież był wzmacniacz tranzystorowy!). Później dołączyły do niego monobloki REI, a dwa tygodnie temu do sprzedaży trafił przedwzmacniacz liniowy QUEST. | Kilka prostych słów… ANGUS LEUNG ⸤ Pan ANGUS LEUNG HOBBY, JAKIM JEST SŁUCHANIE MUZYKI, zainteresowałem się w wieku 13 lat. Zacząłem bawić się zestawami do samodzielnego montażu – głośnikami, wzmacniaczami itp. Wciąż pamiętam moją pierwszą parę słuchawek i pierwszą parę głośników, klony ProAc 1SC. Podczas wakacji zacząłem pracować jako technik naprawiający urządzenia hi-fi i właśnie wtedy zacząłem poznawać konstrukcje i schematy wielu legend audio. WestminsterLab założyłem z kilkoma przyjaciółmi i partnerami, kiedy jeszcze studiowałem w Wielkiej Brytanii. Naszym pierwszym produktem był kabel USB. Skupialiśmy się na kablach, choć było to w tamtym czasie raczej hobby, ponieważ nadal studiowałem – ciekawostka – architekturę. Tak działaliśmy do 2012 roku, kiedy to ukończyłem studia i postanowiłem przenieść WestminsterLab z powrotem do Hongkongu – od tego czasu stało się to czymś więcej niż tylko „poważnym hobby”. ⸤ Warsztat pana Angusa – Hongkong Naszą ostateczną misją jest doprowadzenie wszystkich miłośników muzyki do tego, czym ona naprawdę jest i poprowadzenie ich ścieżką, na końcu której znajdą jej wyjątkowe brzmienie. Definicja tego, czym jest muzyka lub reprodukcja muzyki, jest inna dla każdego, kto ma własne poglądy i doświadczenia związane z muzyką. My stajemy się wyłącznie przewodnikiem na ścieżce do niej, destylując każdy szczegół, łagodząc nierówności i usuwając przeszkody, mając na celu znalezienie ich wyjątkowego rodzaju i definicji muzyki oraz uznanie relacji między muzyką a sobą. . Jako pionier na drodze do muzyki, każdy może podążać naszymi śladami i kontynuować samodzielne odkrywanie, smakując, czym jest muzyka w jej najczystszej postaci. Nie ma ostatecznego zakończenia muzyki. Służymy dostarczeniem najlepszych elementów, części, komponentów i schematów oraz przydzieleniem ich w najlepszych możliwych lokalizacjach w naszych produktach. Od czasu do czasu dokonujemy przeglądu naszego procesu myślenia, aby sprawdzić, czy nasze myśli i poznanie są na właściwej drodze. Nasza ścieżka to poszukiwanie, przedsięwzięcie, nieustanny proces. Im więcej wiemy, tym dalej chcemy iść i tym dalej możemy się posunąć. ♦ | QUEST W TZW. „WHITE PAPER”, czyli dokumencie technicznym opisującym nowy przedwzmacniacz WestminsterLab, czytamy: Ostatecznym celem poszukiwań było stworzenie idealnego przedwzmacniacza, który będzie towarzyszył wzmacniaczowi Rei i kablom. Quest uzupełnia system między źródłem a parą głośników. Przekraczając granice, na nowo definiuje, co przedwzmacniacz może wnieść do systemu, jak również określa jego umiejętności dotyczące wydobycia potencjału zarówno z nagranej muzyki, jak i systemu służącego do jej odtwarzania.
Quest jest najnowszym urządzeniem tej firmy, jednak pan Angus mówi, że nie wszystko, co udało się wypracować dla wzmacniaczy UNUM i REI dało się w nim zastosować, choć wszystkie te urządzenia łączy zbalansowana budowa dual mono – miał to być jeszcze bardziej ambitny projekt. W testowanym przedwzmacniaczu zastosowano rozbudowany zasilacz, z dziesięcioma osobnymi układami regulacji napięcia oraz dwoma transformatorami toroidalnymi. Ponieważ „sercem” każdego przedwzmacniacza jest tłumik, WestmisterLab zbudował własny, oparty na przełączanych przekaźnikami opornikach, pozwalający regulować siłę głosu w 64 krokach. To niezwykle minimalistyczna konstrukcja, zarówno jeśli chodzi o dizajn, jak i funkcjonalność. Zanim go włączymy, wydaje się, że to kolejna, niewielka końcówka mocy, ponieważ na przedniej ściance nie ma żadnych manipulatorów, ani wskaźników. Urządzenie ożywa dopiero po włączeniu zasilania przyciskiem standby na pilocie zdalnego sterowania. Zapala się wówczas fragment logotypu, a także duży, ukryty pod rasterem, wyświetlacz LED typu „dot”. Obydwa podświetlenia mają kolor biały. Funkcjonalnie urządzenie jest minimalistyczne, ponieważ jest tylko tym, czym przedwzmacniacz liniowy może być – nie znajdziemy w nim przetwornika cyfrowo-analogowego, modułu streamingowego, łączności Blouetooth, ani nawet przedwzmacniacza gramofonowego czy wzmacniacza słuchawkowego. Z tyłu urządzenia widać dwa, zaślepione otwory, w instrukcji opisane „Option Bay”, więc niewykluczone, że to się w przyszłości zmieni (w pierwszej kolejności stawiałbym na przedwzmacniacz gramofonowy). Dzisiaj dostępna jest karta z opcjonalnymi wejściami RCA. Przypomnę, że podobne możliwości rozbudowy oferują firmy Accuphase, MBS, Octave, Gryphon i inne. Quest jest przedwzmacniaczem o budowie zbalansowanej. Jest absolutnie – powtarzam się, ale chciałbym to podkreślić – minimalistyczną konstrukcją, dlatego w torze sygnału zastosowano jak najmniej elementów i jest on bardzo krótki. W podstawowej konfiguracji, to jest bez opcjonalnych wejść RCA, dostajemy tylko trzy wejścia i dwa wyjścia XLR. Te ostatnie mogą posłużyć do podłączenia czterech końcówek mocy w trybie bi-amping lub – to moje – do podłączenia subwoofera lub nawet dwóch. Często zdarza się, że duże kolumny sekcję niskotonową mają aktywną, wówczas można je podłączyć właśnie w ten sposób. Obudowa urządzenia została wykonane z aluminiowych płyt oraz płatów plecionki włókna węglowego, stosowanego w wyścigowych motorówkach. Włókno węglowe w urządzeniach tej firmy jest zestawem opcjonalnym o nazwie Extended Carbon Pack, ale – takie jest moje zdanie – nie ma co myśleć o Queście i Rei bez niego. Obydwa materiały zostały dobrane tak, aby zminimalizować zniekształcenia spowodowane wpływem pól magnetycznych i drgań . Aluminium 6063 wykorzystywane jest w lotnictwie, a plecionkę z włókna węglowego, jak czytamy materiałach firmowych, wybrano ze względu na „lepsze własności ekranujące niż miedź i aluminium”, ponieważ nie generuje ona pola magnetycznego i nie tworzą się w niej prądy wirowe, zakłócające sygnał użyteczny. To ważny trop, ponieważ budowie mechanicznej poświęcono w opisie konstrukcji sporo miejsca. Jak czytamy, chodziło nie tylko o to, aby obudowa była integralną całością i aby jak najmniej drgała, ale także, aby drgania, których nie da się wygasić od razu, rozdystrybuować w paśmie, ponieważ łatwiej wtedy je opanować. Dlatego też każdy panel obudowy, z którego złożony jest przedwzmacniacz i wzmacniacze mocy ma inną częstotliwość rezonansową. Z plecionki wykonano nie tylko górną i dolną ściankę, ale również elementy wewnątrz urządzenia, górną ściankę, zaślepki na tylnej ściance i płytki montażowe, w których osadzono diodę świecącą oraz gniazdo zasilające. To ostatnie jest wysokiej klasy, ma złocone styki i pochodzi od Furutecha, podobnie jak zintegrowany z nim bezpiecznik. Złocone gniazda XLR to z kolei produkt Neutrika. Przedwzmacniacz stoi na trzech nóżkach w kształcie półsfer, anodowanych na kolor złoty. Można by przypuszczać – ja tak początkowo zrobiłem – że wykonane zostały z aluminium, a tak nie jest. Pan Angus mówi, że stopy, zarówno w Rei, jak i w Queście są wykonane z litego mosiądzu z specjalną powłoką spowalniającą jego utlenianie. A mosiądz, to „święty Graal” audiofilów rozkochanych w gramofonach i przetwornikach vintage. Przedwzmacniacz, poza przełącznikiem masy (możemy wybrać jeden z dwóch sposobów jej prowadzenia), nie ma żadnych manipulatorów. Kontakt z nim nawiążemy wyłącznie za pomocą pilota zdalnego sterowania. Tego typu piloty, niewielkie, z aluminium, widuję co jakiś czas w różnych produktach. Są na nim guziki do sterowania siłą głosu oraz zmiany wejść, przycisk „mute” oraz przełączający urządzenie w tryb standby. Myślę, że tej klasy urządzenie zasługuje na ładniejszy, bardziej dizajnerski pilot – może z elementami z włókna węglowego. | REI REI TO MONOFONICZNY WZMACNIACZ MOCY. Ma on zaskakująco niewielkie rozmiary, przynajmniej jak na urządzenie o mocy 100 W przy 8 Ω, 200 W przy 4 Ω i aż 400 W przy 2 Ω! Oprócz tego, że przy spadku impedancji obciążenia o połowę moc wzrasta dwukrotnie, co mówi o doskonałej wydajności prądowej, mogłoby to sugerować wzmacniacz pracujący w klasie D – a tak nie jest. To autorska konstrukcja pracująca w „pływającej” klasie A („sliding A Class”). Układy tego typu są znane od lat, a ich największym „promotorem” w latach 90. był amerykański Krell. To producent, który swoją karierę zaczynał od potężnych monobloków KSA50 pracujących w klasie A. Jego kolejnym krokiem był układ, w którym wzmacniacz pracował w klasie A, ale prąd podkładu tranzystorów (bias) nie był cały czas maksymalny – zmieniał się wraz z sygnałem wejściowym. Im był on wyższy, tym większy był prąd podkładu. Wymagało to zastosowania specjalnego układu, który by te zmiany koordynował, ale w ten sposób uzyskano zalety klasy A bez nadmiernego rozgrzewania się tranzystorów, a o to właśnie chodziło. Dodajmy, że najnowsza wersja tego opracowania Krella, zaprezentowana na targach CES 2014, nosi nazwę iBias i, tak się składa, dokładnie tej samej nazwy w swoich materiałach technicznych używa firma WestminsterLab. | iBIAS za: ENGINEERING THE REI. WestminsterLab Rei Mono Amplifier Technical Design White Paper, WestminsterLab 2019 WIEDZĄC TO NIE DZIWIĄ JUŻ niewielkie rozmiary monobloków Rei. W ich redukcji pomaga również, jak czytamy w materiałach firmowych, perfekcyjne parowanie tranzystorów wyjściowych. Podstawowy układ, z ich pojedynczą parą pracującą w układzie push-pull jest oczywiście możliwy do wykonania, nawet dla dużych mocy, ale generuje on problemy innego typu. Z tego względu stosuje się najczęściej kilka równolegle połączonych tranzystorów („parallel push-pull”). Ale i to rozwiązanie ma „miękkie podbrzusze” – każdy egzemplarz tranzystora ma nieco inną charakterystykę. Aby pracowały z jak najmniejszymi zniekształceniami trzeba je więc dobierać, a to czasochłonne i kosztowne rozwiązanie. Firma WestminsterLab poszła jednak o krok dalej i nie dość, że tranzystory paruje z tolerancją do 1%, to robi to jeszcze bazując na kilku miejscach krzywej prądowej, a nie jednym. Podobnie, jak przedwzmacniacz Quest, tak i monobloki Rei mają budowę zbalansowaną, krótką ścieżkę sygnału oraz obudowę wykonaną z aluminium i plecionki włókna węglowego. Redukcję pól magnetycznych poprowadzono jeszcze dalej, stosując w całym urządzeniu śruby i podkładki wykonanie z niemagnetycznej stali 316L. Przypomnijmy, że w modelu Unum pan Angus stosował śruby nylonowe (!). |
Na przedniej ścince nie ma modułu wyświetlacza, jak w przedwzmacniaczu, zachowano za to podświetlany na biało element logotypu. Rozświetli się on na czerwono podczas rozruchu oraz gdy urządzenie wykryje na wejściu sygnał DC lub się przegrzeje. Układ zabezpieczający odetnie wówczas wyjście urządzenia. Średniej wielkości radiator znalazł się z jednej strony urządzenia, a stereofoniczna para to po prostu dwa takie same wzmacniacze. Ich asymetryczna budowa (z radiatorem z jednej strony) ma też cel praktyczny – pan Angus pisze, że przestudiował różne warianty i na podstawie odsłuchów wybrał właśnie taki, asymetryczny. Rei to taki „cukiereczek”, wszystko jest w nim ładne, wszystko jest dopracowane i niewielkie. Zadbano o każdy szczegół, włącznie z ultragrubymi płytkami drukowanymi, odpowiednim ułożeniem elementów na płytce i wzmocnieniami mechanicznymi. Mamy też piękne gniazda głośnikowe WBT i złocone gniazdo zasilające AC Furutecha z odpowiednim bezpiecznikiem. Pod gniazdami przykręcono „zaślepkę”. To miejsce na opcjonalne gniazda wyzwalacza – wzmacniacz można włączać zdalnie z przedwzmacniacza, trzeba tylko urządzenia połączyć dodatkowymi kabelkami. | ODSŁUCH JAK SŁUCHALIŚMY Odsłuch przedwzmacniacza QUEST – w wersji Extended Carbon Pack – i wzmacniacza mocy REI miał miejsce w systemie referencyjnym „High Fidelity”. W tym przypadku skorzystałem jednak z kabli tego samego producenta, tworząc SYSTEM WestminsterLab, który był porównany do systemu referencyjnego, z przedwzmacniaczem Ayon Audio STRATOS III i wzmacniaczem mocy SOULUTION 710 oraz kablami Siltech TRIPLE CROWN. Po stronie testowanego systemu znalazły się interkonekty, kable głośnikowe oraz kable zasilające AC. Wyglądał on w ten sposób: ↓ WestminsterLab XLR STANDARD ↓ Kabel AC: STANDARD → WestminsterLab QUEST ↓ WestminsterLab XLR ULTRA ↓ Kabel AC: STANDARD CARBON FIBRE → WestminsterLab REI (x2) ↓ WestminsterLab ULTRA ↓ Harbeth M40.1 Przedwzmacniacz stanął na górnej półce stolika Finite Elemente Master Reference Pagode Edition, a wzmacniacze, obok siebie, na jego środkowej półce. Płyty użyte w tekście | wybór
⸜ AKESHI INOMATA, The Dialogue, Audio Lab. Record/Octavia Records OVXA-00008, SACD/CD (1977/2001) CO JAKIŚ CZAS MI SIĘ TO ZDARZA, nie za często, można nawet powiedzieć – rzadko, ale jednak zdarza. Chodzi o wejście w dźwięk danego produktu lub systemu w nieprawdopodobnie gładki sposób, jakbym się zanurzał w jedwabnej pościeli. Dźwięk formowany przez system WestminsterLab jest tak wolny od mechanicznych naleciałości, tak bezstresowy, że można by go zapisywać zamiast antydepresantów. Włączamy Dianę Krall z jej najnowszej płyty The Dream Of You i otrzymujemy duży, ciepły wokal na pierwszym planie oraz gęste, ciepłe smyczki za nią. Podobnie było zresztą z nagraniami Priyi Darshini z krążka Periphery Master CD-R wypalonego dla mnie przez Jeffa Laniera z Chesky Records. To z kolei nagranie niebywale przestrzenne, z dość daleko ustawionym pierwszym planem, a mimo to nawet w tym przypadku miałem wrażenie otaczania przez coś ciepłego, miłego. Trudno się po czymś takim pozbierać i analizować ten przekaz na zimno. Nie jestem z tych, co klękają przed każdym nowym produktem, a im droższym, tym przyklęk głębszy. Doceniam, to co dobre, wyrażam entuzjazm, jeśli coś jest wyjątkowo dobre – to wszystko jednak w pewnych granicach, z dystansem. Tym razem, może nie całkiem na klęczkach, ale w skupieniu i z ogromnym zaciekawieniem słuchałem kolejnych płyt. Bo oprócz ciepła – jest niesamowite – gładkości – to samo – otrzymujemy wybitną dynamikę. A to w „ciepło” brzmiących produktach rzecz rzadka. Tyle tylko, że z przedwzmacniaczem Quest i końcówkami Rei dynamika, o której mowa, nie była czymś narzuconym, czymś z zewnątrz, co „energetyzowało” przekaz. Słychać to było tak, jakby to przekaz energetyzował komunikację, jakby dynamika wypływała z środka dźwięku, a nie była nań nałożona. Nie miało przy tym żadnego znaczenia, czy słuchałem mocno „wyprodukowanej” płyty Krall, czy ultranaturalnego nagrania Chesky Records, czy wreszcie debiutu Santany z zremiksowanym na nowo i wydanym na płycie SACD 7-inch materiałem z jego debiutanckiej płyty. Połączenie tych trzech elementów – powtórzę: ciepła, gładkości i dynamiki – bierze się w testowanym systemie z niewiarygodnej rozdzielczości dźwięku. Słuchając go mamy wrażenie, jakbyśmy siedzieli przed topowym wzmacniaczem lampowym typu SET z lampami 300B, ale bez ograniczeń w skali dźwięku – w tym jego skalowaniu wraz z wzrostem siły głosu – ani też z problemami z wysterowaniem kolumn. Myślę, że jeśliby ktoś kochał lampy, konstrukcje SET, a chciałby mieć swobodę doboru kolumn, albo po prostu nie chciał u siebie lampy, to WesminsterLab oferuje coś niesamowicie podobnego, bez udawania, że tą lampą jest. Bo, tak w ogóle, ostatnie, co by mi mogło przyjść do głowy, to że system pana Angusa coś udaje. Jest wprost przeciwnie. Słuchając kolejnych nagrań coraz mocniej dochodziło do mnie, że robi coś odwrotnego, jakby chciał uciec z tego równania, jakby starał się jak najmniej pływać na dźwięk. To złudzenie, mam tego świadomość, bo każdy element w torze sygnału go zmienia, ale było to złudzenie wyjątkowo przekonywające. Tym razem konstruktorowi udało się coś, co słyszałem z Kondo OnGaku, z Ancient Audio Silver Mono SE, co słyszę z moim systemem i czego doświadczyłem może dwoma innymi, a mianowicie pokazać muzykę na swój sposób, ale tak, że wydaje się, że to jest po prostu MUZYKA, bez żadnych dodatków. Jest tu i doskonała przestrzeń, jest fantastyczna dynamika i bezbłędne prowadzenie barwy, od samej góry po niski, bardzo niski dół. Przy czym żadnego z tych elementów składowych brzmienia nie odbieramy osobno, a w całości – i to stąd bierze się wrażenie absolutnej wolności dźwięku. Nie bez przyczyny wspomniałem o skrajach pasma. Są one nieco miękkie i gładkie. Ale to w dużej mierze pozorna miękkość, bo kiedy na Miwaku Mayo Nakano Piano Trio, granej z krążka Extreme Hard Glass CD-R, uderza stopa perkusji, to ma ona fizyczne pchnięcie, jest szybka, niemal jak na żywo. Z kolei blachy perkusji brzmią dość ciepło i gęsto, ale kiedy trzeba, jak na Dialogue, płycie przygotowanejprzez pana Okihiko Sugano, uderzają mocno i mają wagę, której inne wzmacniacze mogłyby tylko pozazdrościć. Zarówno niski dół, jak i wysoka góra są podawane w sposób, który pozwala wykreować instrumenty w ich całej pełni, w gęstości, w głębokości, w fizyczności. To topowy wzmacniacz, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Różni się jednak od systemu referencyjnego „High Fidelity”, co pokazuje, że tę samą wiadomość można przekazać na różne sposoby, zachowując niezmienioną treść. System z Hongkongu jest cieplejszy i bardziej skupiony na środku pasma. System odniesienia brzmi jeszcze niżej, ma gęstszą niską średnicę, ale przez to brzmi nieco bardziej „dobitnie”, jakby jego dźwięk był „zrobiony”. Tak nie jest, a jednak naturalność i granie testowanego systemu jakby od niechcenia powodują, że takie właśnie odnosimy wrażenie. Nieco inaczej prezentowana jest również przestrzeń. Testowany wzmacniacz odsuwa nieco pierwszy plan i nie dopala tak wokali, jak mój system. Mamy więc z nim nieco bardziej zdystansowany przekaz. To wciąż bliski plan, bliskie granie, ale z nieco mniejszą intensywnością. Bardziej spodoba się więc tym, którzy słuchają muzyki klasycznej, albo po prostu lubią widzieć wszystko za linią łączącą głośniki. To, co pokazywane jest za nią będzie przez WestminsterLab akcentowane nieco mocniej. Tył sceny jest równie daleko, co w systemie odniesienia, co jest wyjątkowym osiągnięciem, choć nasza uwaga skupiana jest bardziej na tym, co bliżej nas. | Podsumowanie TO, CO JEST CHARAKTERYSTYCZNE właśnie dla testowanego systemu, co jest lepsze nawet niż w systemie odniesienia, a co słyszałem kiedyś z – już przywołanym – wzmacniaczu Ongaku firmy Kondo, to swoboda w przekazywaniu muzyki. Wydaje się, że płynie ona bez żadnych przeszkód, że nic jej nie przeszkadza, a wzmacniacz czymś w rodzaju portalu do innego wymiaru, w którym istnieje muzyka. To dlatego z równym zaangażowaniem słucha się zarówno mocnego, wybuchowego grania Santany, jak i pięknego, melodyjnego grania z EP-ki Blue Umbrella duetu Burt Bacharach & Daniel Tashian, za którą otrzymali właśnie nominację do nagród Grammy 2021 z kategorii „Best Traditional Pop Vocal Album”. System o którym mowa pozwala na długie odsłuchy w absolutnym komforcie. Inaczej niż inne „ciepłe” wzmacniacze, Quest i Rei nie łagodzą przekazu, choć ich brzmienie wydaje się miękkie. To paradoks, ale w tej całej „jedwabistości” dostajemy mnóstwo informacji, które pokazują zmiany w realizacji i produkcji płyt, jak również w ich sposobie wydania. Mimo to zwracamy na to uwagę tylko wtedy, kiedy chcemy, to znaczy, kiedy ją zwrócimy. Bez tego „mechanika” odtworzenia jest komunikowana, ale nie jest na pierwszym, ani nawet na drugim planie. | BUDOWA BUDOWA URZĄDZEŃ WestminsterLab jest ponadprzeciętna. Ich obudowy, wykonane na maszynach CNC są precyzyjnie spasowane, co podkreślają równie dokładnie wycięte płaty plecionki włókna węglowego – zalane w żywicy i sprasowane. O ich wyglądzie już mówiliśmy, kilka słów należy się więc temu, co widać w środku. | QUEST Przedwzmacniacz testowany był w wersji Extended Carbon Pack, czyli z wieloma elementami wykonanymi z wspomnianej plecionki. Znalazła się ona również wewnątrz urządzenia, ekranując układy audio od dołu i od góry. Zasilacz zajmuje połowę wnętrza i widać w nim wiele kondensatorów tłumiących tętnienia sieci, jak również baterię polipropylenowych kondensatorów firmy Wima, pracujących w układach regulujących napięcie. Mamy też dwa transformatory toroidalne – wygląda na to, że tłumik otrzymał osobny. To, jak już mówiliśmy, to dziesięć niezależnych zasilaczy. Tor sygnału jest bajecznie krótki. Z wejść przełączanych w przekaźnikach trafiamy do serca układu, czyli tłumika oporowego, wykonanego za pomocą precyzyjnych oporników przełączanych przekaźnikami – jak mówi producent – „ultraniskoszumnych”. Układ ten daje możliwość regulacji siły głosu w 64 krokach. Zmontowano go na osobnej płytce, można będzie go więc w przyszłości zmienić na lepszy – jeśli oczywiście taki powstanie. Z tłumika trafiamy do pojedynczego układu scalonego, a potem do pięcionóżkowego, zamontowanego na radiatorze, układu „drivera”. Ten ostatni stosowany jest w produktach studyjnych. Z obydwu elementów starto oznaczenia, uniemożliwiając ich identyfikację. Zapytałem o to pana Angusa, na co odpowiedział, że nie chodziło o tajemnicę – elementy te zostały pokryte grafitową farbą, która pomaga zmniejszyć zakłócenia pochodzące z otoczenia. Równoległe wyjścia przełączane są w kolejnej baterii przekaźników firmy Omron. | REI Konstrukcja mechaniczna monobloków REI bazuje na systemie złożonym z umieszczonej wewnątrz, poziomo, płycie z aluminium oraz radiatora. Do płyty przykręcony został transformator, a wystające nad nią kondensatory są wlutowane do płytki pod spodem. W ten sposób zasilacz jest ekranowany, ale przede wszystkim jest też odsprzęgnięty mechanicznie. Jak czytamy w materiałach firmowych, mikrodrgania generowane przez transformator zasilający niekorzystnie wpływają na dźwięk. Końcówki zostały przykręcone do radiatora. W każdej z nich pracuje sześć par tranzystorów w układzie push-pull, w klasie A. Zazwyczaj w tego typu konstrukcjach stosuje się tranzystory polowe typu MOSFET. W Rei znajdziemy BJT firmy ON Semiconductor. BJT to tranzystory bipolarne „Low VCE(sat) Bipolar Transistors”. Ich zastosowanie we wzmacniaczu pracującym w klasie A jest dość rzadkie, ponieważ są bardzo trudne do kontrolowania w wysokich temperaturach, w przeciwieństwie do MOSFET-ów. Na wejściu końcówek widać złożony system drivera, z własnymi, niewielkimi radiatorami. Cała obudowa wykonana została z aluminium „lotniczego” 6063. To jedyne w swoim rodzaju produkty, właściwie rękodzieło. I wyglądają naprawdę znakomicie. ■ Dane techniczne (wg producenta)
| QUEST |
SYSTEM A ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Wkładki: Miyajima Laboratory MADAKE, test TUTAJ, Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Ayon Audio Spheris III Linestage, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-901EX, recenzja TUTAJ OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech TRIPLE CROWN RCA, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty, kable głośnikowe, kabel sieciowy: Tellurium Q SILVER DIAMOND SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9500, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R v2, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound Reference Power Distributor (v2), recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/przedwzmacniacz liniowy/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Pro Audio Bono PAB CERAMIC 7 SN | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 - Pasywny filtr Verictum X BLOCK SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Ayon Audio HA-3 - Słuchawki: HiFiMAN HE-1000 V2 | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
SYSTEM B Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ Przedwzmacniacz gramofonowy: Remton LCR, recenzja TUTAJ Odtwarzacz plików: Lumin D1 Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380 Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity