Wzmacniacz stereofoniczny
Marantz
Producent: Marantz Japan |
arantz został założony w 1953 roku. To przykład firmy, która pomimo kilkukrotnej zmiany właściciela, a nawet kraju będącego jego „bazą”, przetrwała ponad 60 lat i wydaje się w coraz lepszej kondycji. Założona przez urodzonego w Nowym Jorku Saula Bernarda Marantza, potomka emigrantów z Polski, była najpierw firmą amerykańską, w 1980 roku wykupiona została przez holenderskiego Philipsa (firma Philips została założona w 1891 roku), ale poza firmą Marantz USA oraz Marantz Canada – wykup dotyczył japońskiej części firmy. Tak się bowiem składa, że w 1981 roku ważną częścią firmy Saula B. Marantza był jej japoński oddział powstały na bazie firmy Standard Wireles Radio Corporation. Absolutnym przypadkiem jest fakt, że SWRC powstała dokładnie w tym samym roku, w którym w USA Marantz zakładał swoją firmę. Mająca swoją siedzibę w Setagaya (Tokio) SWRC produkowała przenośne radia. I może nadal byłaby tym samym, gdyby nie wojna w Korei – w tym czasie wszystkie firmy związane z bezprzewodową łącznością otrzymały potężne wsparcie i wyrosły na dużych graczy. Na światowy rynek Japończycy wkroczyli w roku 1966, kiedy to Joseph Tushinsky (firma Superscope), ówczesny właściciel Marantza, szukał dostawcy podzespołów. Wybór padł na Standard Radio Corporation (zmiana nazwy nastąpiła w 1962 roku). W krótkim czasie firma rozpoczęła również produkcję obudów dla Modelu 19, a następnie całych urządzeń. W 1971 roku SRC kupiło prawa do sprzedaży Marantza na terenie Japonii, przyjmując zastrzyk pieniędzy od Superscope, stając się tym samym jej częścią. Wizytując Japonię w 1972 roku Tushinsky zakłada firmę Marantz Far East, przekształcając w nią SRC. Dyrektorem generalnym zostaje pan Sumiyoshi Sakura, który będzie w przyszłości szefował firmie Bose. W 1975 roku nazwa Standard Radio Corporation zostaje zmieniona na Marantz Japan. Po roku 1979 główny ciężar produkcji wszystkich produktów firmy Marantz zostaje przeniesiony do Japonii. Pod koniec roku 1980 Marantz Japan staje się częścią Philipsa. 16 stycznia 1997 roku, w wieku 85 lat, umiera Saul Bernard Marantz. W 2001 roku Marantz Japan wykupuje od Philipsa prawo do marki, a rok później, w 2002 roku, powstaje super-grupa, japońska korporacja D&M Holding, pod której skrzydłami od tamtej pory działają dwie japońskie marki: Marantz oraz Denon. W 2008 roku Philips sprzedaje resztę swoich udziałów w D&M, kończąc tym samym 28-letnią współpracę między firmami. Pierwszym produktem firmy, z roku 1952, był przedwzmacniacz Audio Consolette, sprzedawany początkowo pod marką Harvey Audio. Saul B. Marantz składał go w piwnicy swojego domu. Zainteresowanie było tak duże, że pierwsze 100 sztuk zostało sprzedanych zanim jeszcze powstały. Po ich wyprodukowaniu Marantz otrzymał zamówienie na kolejne 400 sztuk. Tak się składa, że w tym samym roku zaprezentowany został pierwszy wzmacniacz największego rywala Marantza, założonej w 1949 roku przez Franka McIntosha firmy noszącej jego nazwisko, model 50W-1. W roku 1953 na Long Island powstaje Marantz Corporation, a po niewielkich zmianach, w roku 1954, pod nazwą Model 1 na rynek trafia nowa wersja przedwzmacniacza stając się tym samym pierwszym oficjalnym produktem firmy. W 1956 gotowy jest Model 2 – monofoniczny wzmacniacz lampowy, dając tym samym – wraz z Modelem 1 – pierwszy kompletny wzmacniacz audio tej firmy. PM8005 trafił na rynek dokładnie 60 lat po Modelu 1 i 61 lat po Modelu 2. To stereofoniczny wzmacniacz zintegrowany, półprzewodnikowy. Został solidnie wyposażony i ma oddawać 2 x 70 W przy 8 Ω oraz 2 x 100 W przy 4 Ω. Znajdziemy w nim zarówno wysokiej klasy przedwzmacniacz gramofonowy, jak i wyjście słuchawkowe oraz trzypunktową regulację barwy. Wyposażony został również w wejście na końcówkę mocy, umożliwiającą jego integrację z systemami kina domowego. Układ elektroniczny bazuje na modułach HDAM SA3 oraz SA2, w wersji zintegrowanej z główną płytką. Urządzenie charakteryzuje się niezwykle szerokim pasmem przenoszenia: 5 Hz – 100 Hz. Jego wygląd nawiązuje do droższych linii tej firmy, z dopiskiem „S” w symbolu. Nagrania użyte w teście (wybór)
Marantz to Marka. Pod każdym względem, stąd duże „M” wydaje mi się uzasadnione. Na markę składa się wiele elementów, wśród których równie ważne są solidność, historia, przewidywalność, jakość budowy i – w przypadku firmy audio – jakość dźwięku. To elementy, które wyróżniają takich producentów, jak Audi, BMW czy Mercedes – żeby pozostać przy niemieckich autach, ale i zegarki Omega, kierując wzrok ku Szwajcarii. Kolejną rzeczą, która – tym razem mowa o audio – wyróżnia każdą prawdziwą Markę, jest „firmowy dźwięk”. W fotografii będzie to charakterystyczne modyfikowanie obrazu, w samochodach typowy dla danej marki sposób prowadzenia. Marantz wydaje się doskonale z tego wszystkiego zdawać sprawę. Choć należy obecnie do japońskiego holdingu i JEST japońską marką, naciska odpowiednie guziki, przypominając o amerykańskich korzeniach firmy, dbając o odpowiedni wizerunek, ostrożnie wybierając krajowych dystrybutorów. Świetnie radzi sobie również w utrzymywaniu dźwięku w doskonale, mimo upływu lat, rozpoznawalnej przestrzeni. To brzmienie otwarte, wyraźne, znakomicie różnicujące nagrania. Nie ma w nim utwardzania konturów, a mimo to trudno by je było określić jako miękkie, czy słabo skupione. Wszystko, co z Marantzem zagramy, będzie miało rozmach. Wynika to z rozłożenia sceny dźwiękowej szeroko i wybudowaniu jej całkiem głęboko; jak na ten przedział cenowy – wręcz bardzo głęboko. Kiedy zagramy płyty, w których instrumenty zostały celowo rozłożone w panoramie, ze skrajnymi, mocnymi obrazami instrumentów lub głosów w lewym lub prawym kanale, Marantz pokaże je mocno właśnie tam. Cała jesteś w skowronkach Skaldów z 1969 roku jest zrealizowana właśnie w ten sposób. Marantz „poszerzył” panoramę, wyraźnie lokując głosy tam, gdzie „widzieli” je państwo Urbańscy, odpowiedzialni za realizację i reżyserię dźwięku na tej płycie (bazuję w swojej ocenie na odsłuchach znacznie droższych wzmacniaczy). Nie jest to jednak cecha „ponad” muzyką, tj. sztuczna. W nagraniach, w których realizator starał się oddać naturalną stereofonię, jak na Swing, Swang, Swingin’ Jackie McLeana, przygotowanej w 1959 roku przez Rudy’ego Van Geldera, panorama nie zostanie poszerzona ponad miarę – instrumenty „wskoczą” w swoje miejsca, jakby coś „kliknęło”. I nawet z nagraniami zrealizowanymi w postaci multi-mono z porozkładanymi sztucznie elementami, np. Tales From The Realm of The Queen of Pentacles Suzanne Vegi, albo Matters of Mind, Body and Soul Clan of Xymox, wyraźnie słychać było zamierzenia realizatora. To duża rzecz, ważna, kreująca bardzo charakterystyczny przekaz. Nie zamulony, ale i nie tworzony przez wycinanie instrumentów z tła. Tło przynależy do danego źródła lub grupy źródeł, a jednak nie ma problemu z jego wyróżnieniem. Bo źródła mają całkiem wyraźne „body”, głębię w ramach danego dźwięku. Nie widzę innej możliwości, żeby coś takiego mogło wystąpić, niż wysoka rozdzielczość oraz dążenie do ponadprzeciętnej czystości. To cechy rozpoznawcze Marantza, które znam z jego urządzeń od wielu, wielu lat. Brzmienie się zmienia, co prawda ewolucyjnie, ale się zmienia, jednak te dwa elementy pozostają. Co to znaczy? Na przykład to, że z PM8005 różnice w realizacji między różnymi płytami będą równie ważne, jak sam dźwięk. Jeśli ktoś miał wątpliwości co do jakości dźwięku na najnowszych płytach Suzanne Vegi i Clan of Xymox, to z tym wzmacniaczem wszelkie wątpliwości pierzchają. Stara się on tym samym podążyć za tym, co robią (znacznie lepiej, ale takie życie) droższe modele tego producenta. Nie tak dawno testowałem system z nowym wzmacniaczem PM-14S1 i pokrewieństwo pomiędzy nimi jest dla mnie jasne. Wydaje się, że Japończycy starają się przygotować jak najlepsze urządzenie, bez oglądania się na koszty, a potem cały ich wysiłek skierowany jest na przeniesienie tego, co tam się udało osiągnąć, w niższe rejony cenowe. Ale zawsze z topowym produktem jako punktem odniesienia. |
Marantz słabą dynamikę i sklejone plany dźwiękowe pokazuje mimochodem. Choć mogłoby się wydawać, że nie bardzo ma się to do tego, co napisałem powyżej, to jednak ma pokrycie w rzeczywistości. Udowadnia to, chociażby, puszczona zaraz po Tales… Vegi płyta Courage Pauli Cole, ze wspomagającym ją w utworze Lonelytown Herbiem Hancockiem. Głęboki „sound”, ładny dół, brak podbarwień na górze momentalnie „przeniosły” odsłuch o stopień lub dwa wyżej. Wracam do Vegi i różnica jest doskonale widoczna. Ale nie przez to, że nagle coś zaczyna grać źle – nie na to zwracam uwagę – a przez to, że pamiętam, jak przed chwilą grało dobrze. Mam nadzieję, że państwo rozumieją, o co mi chodzi – za pomocą Marantza patrzymy nie na to, co jest złe, a na to, co dobre, doceniając to bardziej niż zżymając się na problemy z płytami. Barwa urządzenia jest gęsta i głęboka. Jak mówiłem, wzmacniacz nie konturuje dźwięku. A jednak jego brzmienie, przez otwartą średnicę, przez dynamiczny wyższy bas, jest wyraziste. Na szczęście w dążeniu do czystości i rozdzielczości nie przeholowano i można je wykorzystać do lepszego wglądu w nagranie. Każdy rodzaj muzyki, każda płyta pokaże charakterystyczne dla siebie brzmienie – tak było nawet z nagraniami Louisa Armstronga z lat 1925-1926. Urządzenia z podstawowego i średniego przedziału cenowego grają je albo w przytłumionej, albo agresywnej manierze. Te pierwsze brzmią ciepło, te drugie są otwarte. Marantzowi bliżej do tej drugiej grupy, a jednak wzmacniacz nie rozjaśnia dźwięku. Ten jest detaliczny i różnicuje detale, jednak bez wyostrzania ataku, bez podkreślania wysokiej średnicy. Podsumowanie Marantz może stanowić doskonałe centrum systemu stereofonicznego w domu dowolnego melomana. Nie ma przy tym znaczenia, jakiej muzyki ten słucha, bo w każdej przydadzą się zalety PM8005. A są to: czystość, otwarty dźwięk, znakomite różnicowanie nagrań i fantastyczna scena dźwiękowa. Ta ostatnia to nie tylko umiejętność konstruowania obrazu o dużym rozmachu, ale i czujność na akustykę konkretnego instrumentu i głosu. Tak duża rozdzielczość powoduje jednak, że trzeba się skupić na tym, aby nic w systemie nie podkreślało góry. Kable Supry, kolumny Castle’a – to kierunek, w którym warto się rozglądać. Nie jedyny, jako że eksperymenty są tu konieczne, ale niech będzie on punktem orientacyjnym. Wzmacniacz ma sporą moc i w normalnym pomieszczeniu nigdy nie powinno jej zabraknąć. Nie stara się ocieplić brzmienia, ukrywając wady danego nagrania, a raczej podpowiada jego zalety. Wyjście słuchawkowe traktowałbym jako pomocnicze – chyba że kupimy słuchawki o mocnym basie. To niezwykle solidne urządzenie od sprawdzonego producenta, dobrze wyposażone, grające dźwiękiem, z którego Marantz jest znany i którym się szczyci od lat. PM8005 należy do jednych z tańszych wzmacniaczy Marantza, w którym znajdziemy większość rozwiązań stosowanych także w najwyższych seriach. Można tu wymienić prądowe sprzężenie zwrotne, moduły HDAM SA3, tryb „Source Direct”, przedwzmacniacz gramofonowy, autorskie, bardzo solidne gniazda głośnikowe i od początku do końca dyskretny tor wzmocnienia, zmontowany wyłącznie przy wykorzystaniu tranzystorów. I sztywne chassis z potrójną ścianką dolną. Także jego projekt plastyczny jest zbliżony – to płaska część ścianki przedniej i dwa zaokrąglone boki. Te ostatnie są tutaj plastikowe, a środek – aluminiowy. Urządzenie jest bogato wyposażone. Dlatego poza dużymi gałkami siły głosu oraz selektora wejść mamy też gałeczki, którymi regulujemy barwę oraz balans między kanałami. Barwę zmienimy nie w dwóch – jak to jest w zwyczaju – a w trzech punktach:
Nad gałkami mamy przyciski – wybierające aktywne wyjścia (A, B), wejście na końcówkę mocy (np. w systemie kina domowego) i wspomniany „Source Direct”. Guziki są podświetlane niebieską obwódką. Jeszcze wyżej, w zagłębieniu, pod chromowanym paskiem, są niebieskie diody pokazujące wybrane wejście. Poza tymi elementami mamy tu jeszcze gniazdo słuchawkowe oraz wyłącznik sieciowy. O solidnych gniazdach głośnikowych już wspomniałem. Marantz od lat korzystał z poddostawców, ale chyba od roku montuje w nowych modelach zaciski wykonywane specjalnie dla niego. Są duże, wygodne i noszą numer SPKT-1. Obwódka tutaj (zewnętrzna tuleja) jest pokryta metalem o srebrnym kolorze, a np. w modelu SA-14S1 miedziowana. Zacisków jest osiem – dwie pary dla każdego kanału. Gniazda RCA podzielono na dwie sekcje – na górze jest wejście gramofonowe (MM, 2 mV/47 kΩ), wyjście z przedwzmacniacza i wejście na końcówkę. Na dole ulokowano pozostałe gniazda: pięć wejść stereofonicznych i jedno wyjście do nagrywania. Dostajemy też gniazda systemu sterowania Marantza oraz gniazdo sieciowe IEC (bez bolca ochronnego). Podział gniazd na tylnej ściance jest odbiciem podziału wewnątrz – przedwzmacniacz gramofonowy otrzymał osobną płytkę drukowaną. Zwykle robi się go na scalaczku, a tutaj otrzymał rozbudowany układ tranzystorowy – moduły HDAM. Te ostatnie są częścią całej płytki, nie są wydzielane, ale w 14S1 Marantz wraca do małych płyteczek wpinanych do głównej. Tak wyglądały niegdyś HDAM-y przez wiele, wiele lat. Dane techniczne (wg producenta) Moc wyjściowa: 2 x 70 W/8 Ω | 2 x 100 W/4 Ω Dystrybucja w Polsce: |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity