Przedwzmacniacz liniowy + wzmacniacz mocy
Alluxity
Producent: AVM-TEC |
istoria dzieje się na naszych oczach. A przynajmniej na to się zanosi. Jesteśmy świadkami narodzin nowej marki – tu i teraz. Pierwszy produkt z logo Alluxity zaprezentowany został w styczniu 2013 roku w czasie wystawy CES w Las Vegas, jednak dopiero kilka miesięcy później, w czasie wystawy High End w Monachium, usłyszał o nim cały świat (relacja TUTAJ). Jak podkreślają zgodnie dziennikarze z całego świata, a najcenniejsze są świadectwa Amerykanów, zawsze przekonanych o supremacji swojej i wszystkiego, co „ich”, Monachium jest w tej chwili wystawą numer jeden, przynajmniej jeśli chodzi o high end. Jonathan Valin w reportażu, który ukazał się we wrześniowym numerze „The Absolute Sound” mówi wręcz, że: „odkładając na bok dobry, amerykański szowinizm, trzeba powiedzieć, że MOC jest powszechnie uważana za najważniejszą wystawę high-end, zastępując CES w roli miejsca, w którym robi się interesy” (Jonathan Valin, Highlights of The 2013 Munich High-End Show, „The Absolute Sound”, September 2013). Dlatego właśnie obecność młodziutkiego, bo zaledwie 20-etniego, Alexandra Vitusa Mogensena w tym miejscu była tak istotna. Firma powstała niewiele wcześniej, bo w sierpniu 2010 roku, czyli kiedy Alexander miał 18 lat. A już wtedy, od pięciu lat (powtarzam informacje ze strony internetowej) pracował w firmie produkującej top high-endowe wzmacniacze. Jak na człowieka w wieku, w którym najważniejsze są dziewczyny, imprezy i hobby jego CV jest imponujące. Chcąc przejść do meritum nie mogę się powstrzymać przed przywołaniem starego, krótkiego dowcipu. Do Raju wchodzi nowy, właśnie przybyły lokator i z zaskoczeniem zauważa pędzącego na złamanie karku przez sam środek pięknej, szerokiej drogi młodego człowieka w fantastycznym, czerwonym Ferrari. Zszokowany pyta, towarzyszącego mu Piotra Apostoła – kto to jest, o co chodzi? Piotr, ściszając głos mówi na to: „Ciiii – to syn Szefa…” Mam nadzieję, że właściciel Alluxity nie weźmie mi tego małego żarciku za złe, ale trudno nie zauważyć paraleli między jego sytuacją, a sytuacją z dowcipu: ojcem Alexandra Vitusa Mogensena jest Hans-Ole Vitus, właściciel i „mózg” firmy Vitus Audio. I jesteśmy w domu. Kilka prostych słów… Wojciech Pacuła: Zauważyłem, że moduły wzmacniające w twoich urządzeniach wyglądają podobnie do tych, które widziałem wcześniej w urządzeniach Vitus Audio, choć to ich inne wersje – mam rację? Alexandr Vitus Mogensen: Tak, to prawda. Korzystam z tych samych kształtek, co VA, ale w środku wszystko jest kompletnie odmienne. Zresztą - ich wygląd jeszcze w tym roku się zmieni, ponieważ mam taką możliwość (wykonuję układy SMD dla siebie i dla Vitusa) po tym, jak apgrejdowałem swoją fabrykę do topowego poziomu. Vitus i ja stosujemy w swoich wzmacniaczach podobną topologię – ostatecznie pracowałem dla mojego ojca przez 5 lat i to on nauczył mnie wszystkiego, co wiem o wzmacniaczach. Czym poszczególne wersje twoich modułów różnią się między sobą? Podobnie jak VA wolałbym nie ujawniać swoich sekretów – to tam „ukryta” jest cała nasza wiedza. Wykonujecie jakieś pomiary w zakresie wpływu ciężkich, sztywnych obudów na elektronikę? Czy to po prostu sprawa odsłuchów? To po prostu sprawa właściwego doboru. Ale nie chciałbym ujawniać żadnych pomiarów. Czy przedwzmacniacz i końcówka mają budowę w pełni zbalansowaną? Czy po wejściu RCA sygnał jest symetryzowany? Tak :) Masz jakieś plany dotyczące „źródła”? Pracuję nad odtwarzaczem plików („media server”) i przedwzmacniaczem gramofonowym, żeby na wystawę w Monachium były gotowe choćby ich prototypy. Zauważyłem, że stosujesz naprawdę dużo elementów w montażu powierzchniowym – uważasz, że są lepsze od klasycznych, przewlekanych? Oczywiście. SMD pozwala na zmniejszenie wielkości układu = krótsza ścieżka sygnału = mniejsza indukcyjność i pojemność. Po co są w twoich wzmacniaczach łącza internetowe? Kiedy gotowy będzie odtwarzacz plików użytkownik będzie mógł sterować nim z dowolnego urządzenia przenośnego. Co więcej – będzie mógł kontrolować wszystkie inne, podłączone do internetu, urządzenia Alluxity. Oznacza to, że mamy do czynienia z bardziej niż klasyczny high end lajfstalowym produktem, który jest naprawdę łatwy w obsłudze. Jakie stawiasz przed sobą wyzwania? Skupiony jestem na jakości, jakości i jeszcze raz jakości. Chciałbym też, żeby wszystko w moich produktach bazowało na gotowych modułach. Budowa tego typu powoduje, że w przyszłości apgrejd będzie bardzo łatwy – wystarczy wymienić dany moduł lub płytkę wykręcając i z powrotem wkręcając 4 śrubki. Skupiam się również na tym, ile czasu zajmuje zbudowanie danego wzmacniacza – to kolejny powód, dla którego stosuję dużo elementów SMD i dlatego też zainwestowałem naprawdę duże pieniądze w maszyny SMT. Wymieniłem moje stare maszyny typu „Pick & Place” na nowe, będące w tej chwili najlepszymi, jakie można dostać, jeśli chodzi o ich wszechstronność (a mówimy o inwestycji rzędu 300 000 USD). Stosuję również ekranowanie, mam AUI (automatyczny układ sprawdzający jakość lutów) i mam do dyspozycji wszystkie właściwe stoły, aby stworzyć absolutnie antystatyczne otoczenie dla montażu układów. Nagrania użyte w teście (wybór)
Od porównań z ojcem w tym teście się nie obędzie. Związek między firmami Vitus Audio i Alluxity jest przecież głęboki i trwały, zarówno jeśli chodzi o technikę, jak i personalia. Będzie to jednak zaledwie punkt wyjścia do analizy. Firma Alexandra Vitusa już teraz ma swój własny „głos”. Choć czerpie z doświadczeń Hansa-Ole Vitusa, to zapewne równie prawdziwe jest stwierdzenie przeciwne, że to ojciec wykorzystał doświadczenie syna do zbudowania, a potem ukształtowania dźwięku swoich produktów. Brzmienie systemu Alexandra ma inaczej ustawioną barwę, akcenty rozłożone według innego pomysłu. W ogólnych założeniach testowany system gra z podobnie budowaną strukturą dźwięku, co np. system Vitus Audio SL-102+SS-101 (czytaj TUTAJ). To jest miękkie, bardzo przyjazne granie, jednoznacznie odwołujące się do tego, co oferują gramofony. To oczywiste uproszczenie dobrze wprowadza jednak w świat Alluxity. Przekaz systemu Alexandra Vitusa jest świeższy, wydaje się lżejszy niż Hansa-Olego. Bas schodzi w nim bardzo nisko, tyle że środek pasma, w szczególności jego dolny zakres, jest mniej wysycony, bardziej nastawiony na lekkość. To rasowe granie i lekkość o której mówię ma się nijak do lekkości tanich systemów. Tam to ‘brak’ czegoś, niedostateczne wypełnienie. Pre i Amp ONE mają pięknie wybarwiony dźwięk, instrumenty są duże i pełne. Wrażenie jest jednak na tyle silne, że w znacznej mierze przesądza o różnicach między „ojcem” i „synem”. Przykład narzuca mi się sam – to płyta Comfort And Happiness Dawida Podsiadły. Polska wersja „Wikipedii” mówi o nim „wokalista alternatywny”, co nie ma za grosz sensu. Najbliżej byłoby mu do Jacka Johnsona, u którego alternatywne są jedynie sposób życia (jest zawodowym surferem) i sposób nagrywania płyt (w studiu zasilanym energią słoneczną). Prawdą jest natomiast to, co czytamy dalej, a mianowicie, że jest laureatem polskiej edycji (2.) programu typu „talent show” X Factor. Z tego typu programów co jakiś czas wyłania się interesujące zjawisko, jak Podsiadło. Stonowany, aksamitny głos w połączeniu z profesjonalnym aranżem dają w efekcie bardzo dobrze „słuchalną”, przyjemną muzykę. Jego debiutancka płyta jest dobrze nagrana i nie ma problemów z jej odtworzeniem na czymkolwiek (dostępna jest tez na winylu). Nosi ona jednak cechy przynależne nagraniom przeznaczonym dla szerokiego spektrum odbiorców, nagranych z myślą o stacjach radiowych. Te grają utwory Podsiadły bardzo chętnie i często. |
Nagrania tego typu przygotowuje się inaczej niż wysmakowane realizacje. Przede wszystkim stosuje się dużo kompresji, podciągając średnią siłę głosu (poziom). Efektem ubocznym jest zaakcentowanie konturowości, elementów w brzmieniu poszczególnych instrumentów, które odpowiadają za atak. Jeśli z kolei puścimy na Alluxity coś przygotowanego według reguł sztuki, bez zbytniej kompresji, dobrze wytłoczonego, otrzymamy to, co pisałem wyżej plus ponadprzeciętną, choć skrzętnie ukrywaną rozdzielczość. Myślę o „ukrywaniu” nie w kontekście braku, a w kontekście jej wkomponowania w cały przekaz. Doskonale potraf i uchwycić duży wokal z przodu i towarzyszące mu, ustawione dalej, instrumenty. Im lepsze nagranie, im lepsze jego wydanie, tym będzie to mocniejsze. Ale nawet na Dummy Portishead słuchać było to doskonale. Jak w zamykającym płytę utworze Glory Box. Głos wokalistki jest w nim zniekształcony, brzmi jak przez megafon i słychać go nie pośrodku, a trochę z boku. Tak pokazał to system Alexandra Vitusa. Dodał do tego bardzo ciekawe różnicowanie barwy, skupiając uwagę słuchacza zarówno na podkładzie, jak i wokalu – ale na każdym z nich osobno, inaczej. Przestrzeń o której wspomniałem jest duża, gęsta. To generalnie zagęszczone brzmienie i wygładzone. W przypadku Vitus Audio mówiłem o ociepleniu a la wzmacniacze lampowe. Tutaj z tego typu konstrukcjami wspólne jest traktowanie ataku dźwięku jako czegoś przygotowującego do ważniejszego wydarzenia, tj. wypełnienia. Nie można jednak mówić o dopaleniu środka, o jego powiększeniu. To, co mówiłem na początku, a mianowicie świeżość bierze się z tego, że barwa wydaje się bardziej neutralna, a przez to bardziej otwarta. Najwyższa góra jest słodka i nie ma tak zbyt wiele „planktonu” pomiędzy dźwiękami. To środek pasma i wyższy bas tworzą „tkankę” łączącą wydarzenia. Ten ostatni wydaje się trochę mocniejszy niż jego okolice. Słuchać to z kontrabasem, który zawsze ma duży rysunek i jest „widoczny”. Najniższy bas nie jest tak dobrze kontrolowany, jak u Vitusa i warto poświęcić więcej czasu na poszukanie kolumn o nieco bardziej suchym, kontrolowanym dole pasma. Moje Harbethy, które pod tym względem mistrzami nie są, dawały trochę zbyt tłuste brzmienie. W poprawie kontroli samego wzmacniacza to nie pomoże, ale w uzyskaniu tak zachowującego się systemu – jak najbardziej. Podsumowanie Urządzenia Alexandra mają niski profil, żadnych manipulatorów na przednich ściankach, dotykowe wyświetlacze i w przyszłości będzie można nimi sterować z urządzeń mobilnych, takich jak smartfony i tablety. To jednoznacznie i bez ściemy produkt przeznaczony dla tych, dla których klasyczne audio jest zbyt „ciężkie” i zbyt „macho”. Tyle że o właściwy efekt postarano się bez udawania, że to urządzenie typu lifestyle, a byłoby to posunięciem nad wyraz głupim. Jego nowoczesność zasadza się na drobnych elementach, raczej na ujęciu czegoś w projekcie plastycznym, niż na dodaniu. Od strony konstrukcyjnej o ujmowaniu czegokolwiek nie można nawet pomyśleć. Tak dobra obudowa to domena nielicznych, świadomych tego, co robią firm. Podobnie, jak elektronika, będąca autorskim opracowaniem Alexandra. Dźwięk systemu wskazuje na zainteresowanie konstruktora przekazem spójnym, o dojrzałej barwie i wysokiej rozdzielczości, choć nie narzucającej się detalami. Elektronika, jak Portishead, jak klimaty krautrockowe zabrzmiały na tyle fajnie, że mogą stanowić dużą część playlisty. Również dobrze zrealizowany pop zabrzmi co najmniej satysfakcjonująco, gubiąc tylko trochę dynamiki i uderzenia. Cudownie zagrają natomiast płyty jazzowe, najlepiej z wokalistą w roli głównej. Miękki atak, jakim się te urządzenia charakteryzują, będzie współgrał z naturalnym brzmieniem uchwyconym w latach 50. i 60., a nawet w starszych nagraniach. Z dobrymi wydaniami dostaniemy coś jeszcze: bardziej naturalną, prawdziwie trójwymiarową scenę dźwiękowa, kreowaną nie przez wysokie tony, a przez środek i dół pasma. Oznacza to aksamitność, czarne tło, duży wolumen nie tylko pierwszego planu, ale i dalekich odbić. Urządzenia są bardzo proste w obsłudze, a ich funkcjonalność poszerzona została przez gniazda służące do zintegrowania ich ze sterowaniem przez domową sieć internetową (tablety, smartfony). Tu i teraz można nimi sterować z pilotów Apple’a. Jak można było we wstępie przeczytać, osią wokół której kręci się działalność firmy Alluxity jest połączenie elektroniki i mechaniki w jedną, spójną całość. Można to oczywiście robić na różne sposoby. Alexander wybrał wariant przećwiczony wcześniej w urządzeniach Vitus Audio, a w jeszcze bardziej ekstremalnej odmianie w firmach Jeff Rowland (czytaj TUTAJ) i Ayre (czytaj TUTAJ), a na polskim rynku – Nowe Audio (czytaj TUTAJ). Chodzi o stosowanie w roli obudów aluminiowych bloków z wyfrezowanymi komorami dla poszczególnych podzespołów i płytek drukowanych. Daje to super-sztywną strukturę, niespecjalnie podatną na drgania, jak i na odkształcenia mechaniczne oraz promieniowanie EM i szumy RF. Pre-One Przedwzmacniacz jest właśnie takim, monolitycznym blokiem. Na jego górnej ściance wyfrezowano logo firmy, a z przodu umieszczono charakterystyczny, dotykowy panel. Nie są więc potrzebne żadne manipulatory. Kiedy urządzenie jest w stanie standby, na wyświetlaczu pali się jedynie jego ikona. Po jej naciśnięciu ukazują się kolejne, a urządzenie jest „pod napięciem”. Na samym środku umieszczono duże, czytelne cyfry wskazujące wysterowanie (siłę głosu) w dB względem referencyjnego 0 dB (pełne wysterowanie). W to miejsce, po naciśnięciu ikony „menu” (po lewej stronie) wchodzą pola pozwalające na wybór aktywnego wyjścia – XLR lub RCA. Niczego innego w menu nie znalazłem. Obok pola „menu” mamy jeszcze podgłaśnianie, ściszanie i mute. Odwracając urządzenie „na plecy”, żeby zajrzeć do środka, zobaczymy cztery, solidne nóżki i oczko odbiornika podczerwieni – rozwiązanie tego typu widziałem wcześniej u Jeffa Rowlanda. Układ elektroniczny skupiony jest głównie w dwóch (na kanał) modułach wzmacniających i buforujących – wejściowym i wyjściowym. Znam je z przedwzmacniacza SL-012 Vitus Audio (czytaj TUTAJ). Tam jednak była ich wcześniejsza wersja – v1.1 z 2009 roku, a tutaj to wersja v1.4 z 2011 roku. Amp-One Wzmacniacz umieszczono w identycznej obudowie co przedwzmacniacz. Taki sam jest także dotykowy wyświetlacz. Inne są ikonki, to oczywiste. Tył jest równie ładny, jak w Pre-One – to gniazda Furutecha (RCA i głośnikowe) oraz Neutrika (XLR).
Pre-amp ONE Wejścia: x 5, w tym 2 x RCA i 3 x XLR Wyjścia: x 2,w tym 1 x RCA i 1 x XLR Regulacja siły głosu: -66dB to +6dB. Wymiary: 435 x 305 x 105 mm Amplifier ONE Moc wyjściowa: 200 W (RMS)/8 Ω (firma mówi, że przy 4 Ω, a potem 2 Ω moc “niemal” się podwaja) Wejścia: 2, w tym 1 x RCA i 1 x XLR Wymiary: 435 x 480 x 105 mm Dystrybucja w Polsce: |
- HighFidelity.pl
- HighFidelity.pl
- HighFidelity.pl
- HighFidelity.pl
- HighFidelity.pl
- HighFidelity.pl
- HighFidelity.pl
- HighFidelity.pl
- HighFidelity.pl
- HighFidelity.pl
- HighFidelity.pl
- HighFidelity.pl
- HighFidelity.pl
- HighFidelity.pl
- HighFidelity.pl
- HighFidelity.pl
- HighFidelity.pl
- HighFidelity.pl
- HighFidelity.pl
- HighFidelity.pl
- HighFidelity.pl
- HighFidelity.pl
Źródła analogowe - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ Źródła cyfrowe - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD Wzmacniacze - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ Kolumny - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-101/GL Słuchawki - Wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-300, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Entreq Konstantin 2010/Sennheiser HD800/HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ Okablowanie System I - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA Sieć System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ Audio komputerowe - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-801 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB Akcesoria antywibracyjne - Stolik: SolidBase IV Custom, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 Czysta przyjemność - Radio: Tivoli Audio Model One |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity